|
Appletour Strona miłośników górskich wypraw
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ziolek
Ojciec Director
Dołączył: 21 Wrz 2006
Posty: 1598
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piotrków Tryb.
|
Wysłany: Pon 11:07, 30 Sie 2010 Temat postu: Beskid Niski 2010 czyli GSB cd |
|
|
Hejki,
jak co poniektórzy mieli okazję odczuć na własnej skórze w sierpniu wybrałem sie na samotne dreptanie po Niskim i Bieszczadach w ramach projektu "Główny Szlak Beskidzki w 10 lat". Dreptałem czerwonym od Iwonicza Zdroju po Jabłonki (co niektórzy powiedzą że tam nie ma czerwonego, ale dalszy odcinek przez Wołosań do Cisnej już znałem) i od Iwonicza do Chyrowej. Trudno opisywać przygody związane z łapaniem okazji, operacji logistycznymi typu 4 autobusy w 3 godziny, spania w szopach czy tez nauk że nie każde stado krów musi składać się z żeńskich przedstawicieli gatunku. Co najciekawsze mało ludzi na szlakach ale na znajomego wspólnych znajomych zawsze można trafić (pozdrowienia dla Gliwic). Może przygoda byłaby trochę dłuższa gdyby nie standardowa kontuzja (nie wiem co by mogli czuć Butch Cassidy i Sundance Kid kiedy otaczają ich indianie, a im kończy się Voltaren). Kilka zdjątek poniżej
Wszystkie drogi prowadzą w Beskid
Spa w PGR-ze
Daleko
Nocleg w szopie
Ucieczka przed deszczen
Poranek w Komańczy
Pozostałości ciuchci w Duszatynie
Jeziorka Duszatyńskie
Strażnicy Bieszczad
Gnój aż palce lizać
Zamknięcie GSB w Bieszczadach
W secie dodatkowym
Jak nalać młodemu oleju (napędowego) do głowy
Nuclear War - Yes/No
Na szczęście ktoś trzymał palec na głównym wyłączniku
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ziolek dnia Pon 11:16, 30 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
holka
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Pon 14:53, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
I Ty Młodego ciągałeś po tych błotach i szopach? Biedne dziecko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ziolek
Ojciec Director
Dołączył: 21 Wrz 2006
Posty: 1598
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piotrków Tryb.
|
Wysłany: Wto 13:22, 31 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Dla młodego miałem późniejszą rekreacyjna część. Troche bardziej szczegółowego opisu mojej samotnej wędrówki
Dzień pierwszy.
Iwonicz-Zdrój---> Puławy 22km 6h
Ruszam w okolicach 12:00 z Iwonicza. Plany wcześniejszego wyjścia wzięły w łeb. Najpierw zaspałem, potem automapa poprowadziła mnie poprzez nieistniejącą przeprawę promową na końcu korki w okolicach Jasła i Krosna. Na pierwszych kilometrach spotykam dwójkę turystów z Gliwic. Od słowa do słowa okazują się znajomymi Wilczycy. Idziemy razem do Rymanowa co chwila gubiąc szlak. Od Rymanowa znowu sunę sam.
W okolicach Wisłoczka pogoda się pitrasi. Pitraszenie osiąga apogeum 2 km przed planowanym noclegiem w Puławach. Z radością odkrywam że po ostatniej Nocy Krawculi szlag trafił uszczelnienia szwów w moim poncho. Jak sierota twię 30 minut pod drzewem starając sie zminimalizować strumyki deszczu spływające pomimo kaptura za kołnierz. Kołnierz się obraził, co zmusiło mnie jednak do wyjścia spod drzewa w prysznic.
Nocleg, jeszcze w przyzwoitych warunkach. Brak pogody, zasięgu i jakichkolwiek piwnych rozrywek (cały zapas wysączyłem po drodze, a lokalnych sklepów brak) powoduje, że idę wcześniej spać.
Dzień drugi
Puławy ---> Komańcza 29km 7h
Powódka o 6:00, krótko przed 7:00 na szlaku. Dzień pomimo chłodu zaczyna się nieźle. Szlak całkiem nieźle oznakowany (przynajmniej dla kogoś kto niekoniecznie potrafi rozmawiać, ale za to potrafi czytać mapę). szlak biegnie lasami, trochę pól, czasem dla urozmaicenia jakiś stary cmentarz.
Około 12:00 na widok zbliżających się czarnych chmur dostaję przyspieszenia, które sprawia, że o 14:00 ląduję w schronisku w Komańczy. W samą porę, bo zamawiam piwo i zaczyna lać. Godzina w schronisku i po deszczu zostaje wspomnienie. Postanawiam zanocować we wsi co skutkuje około 1,5 godzinnymi poszukiwaniami. We wsi łapią mnie jacyś angolojęzyczni pytając o wolną agroturystykę. Finalnie ląduję (poprzez stare znajomości) na całkiem przytulnym strychu. Troche picuwa, ale bez myszy i na głowę nie kapie.
Dzień trzeci
Komańcza---> Kłonice 27km 7h
Powódka znowu ok. 6:00. Droga do Perłuk upływa na zastanawianiu się co za osobnik wyznaczył szlak konny w miejscu dostępnym tylko dla wilków w gumiakach.
Perłuki i Duszatyn mijają dość szybko. Podobnie jak droga do Jeziorek Duszatyńskich. Dopiero za przełęczą Żebrak widzę jakieś większe grupki turystów.
Na przełęczy Orłowicza widzę drogowskaz który pożegnałem kilka lat temu. Nie mam ciśnienia na wycieczkę w stronę Cisnej toteż kieruję się do Kłonic skąd łapę autobus do Sanoka. Niestety ambitne plany dotarcia przed nocą do Żmigrodu niweczy fatalna komunikacja. O 19:00 na dworcu w Krosnie postanawiam wycować się do Iwonicza (gdzie akurat stacjonowała reszta rodziny). Zwłaszcza, że nadwyrężona tempem kostka daje znać o sobie.
Iwonicz - Zdrój ---> Chyrowa 20 km 6h
Kustykając z małym już plecakiem ruszam w przeciwną stronę, momentami odgryzając korę z drzew. Schodząc z Cergowej gubię szlak, ale za to poznaję
Bernardyna - pustelnika (znaczy takiego zakonnika, a nie bezdomnego psa jak się co-po-niektórym może wydawać). Pogarszający sie stan kopyta nie pozwala
na osiągnięcie Żmigrodu (cholera, a tak znowu było blisko). Od Chyrowej zaczynam przemieszczać sie okazjami poznając przy okazji bardzo sympatycznego
nauczyciela z Dukli (znowu się okazuje że mamy wspólnych znajomych).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|